Relacja z Mszy misyjnej w maju

Drodzy Przyjaciele,

W sobotę wieczorem, 12 maja 2018, otoczeni majowym pięknem  przyrody, zgromadziliśmy się razem z naszymi przyjaciółmi na Eucharystii. Skromna liturgia wigilii Wniebowstąpienia Pańskiego przypomniała nam, że celem naszego życia jest niebo.

Nie było nas wiele, ale jak zawsze w naszej kaplicy panowała braterska atmosfera.

Ociec Gaby uświetnił naszą liturgię, dzielnie przygrywając nam na elektrycznych organach. A wszyscy uczestniczący w liturgii powtarzali angielskie i afrykańskie teksty: ” Tang’izo mperewa yemwe, ziherez’Imana. Egome !” (Wszyscy przynieście dary i ofiarujcie je Bogu. Tak !) Szczególnie miło w tej pieśni  odpowiada się Panu Bogu z „Egome” (Tak) na poszczególne wezwania, na przykład: hostie – Egome! wino – Egome! Rodziców – Egome, itd Po komunii świętej na dziękczynienie dziękowaliśmy Panu Bogu po angielsku, piękną szkocką melodią: „My God, my Master”. A na koniec tradycyjnie, na cześć NMP: Chwalcie łąki umajone.”

Po Eucharystii w duchu polskiej i katolickiej tradycji uczciliśmy Najświętszą Maryję Pannę, mówiąc o objawieniach Maryjnych w Kibeho w Rwandzie, jedynym miejscu objawień w Afryce, oficjalnie uznanym przez Kościół Katolicki. Matka Boża, która w Rwandzie objawiła sie nam jako Matka Słowa. Maryja wzywa nas do nawrócenia, podkreślając wartość postu i duchowych wyrzeczeń. Te objawienia były zanurzone w tragiczną historię ludzi tamtego regionu. Ostateczne przesłanie jest źródłem nadziei: „Ani nasze grzechy, okropne zbrodnie ludobójstwa nie mogą przekreślić Bożego Miłosierdzia.”

Poniżej zamieszczamy urywki wygłoszonej przez o. Bogusława homilii. Zapraszamy do lektury.

Stary Masaj i żelazny ptak

Jest tak scena w książce Karen Blixen „Pożegnanie z Afryką.” Akcja książki dzieje się w I poł. XX wieku. Autorka ma farmę kawową w Afryce wschodniej. Jej przyjaciel posiadał samolot i od czasu do czasu przylatywał do niej w odwiedziny. Jego żelazny ptak wzbudzał wielkie zainteresowanie wszystkich ludzi, a szczególnie tubylców. Pewnego pilot zabrał do samolotu właścicielkę na przejażdżkę. Oblecieli pola i podziwiali okoliczne widoki. Po wylądowaniu do samolotu podekscytowani pracownicy i tubylcy podbiegli do samolotu.

Stary Masaj, pracujący na farmie zapytał gospodyni: „Tam na górze widzieliście Pana Boga?” Gospodyni odpowiedziała mu: „Nie!” Stary Masaj, wyraźnie zawiedziony odpowiedzią wzruszył ramionami i powiedział: ” To ja nie wiem po co wy tam jeszcze latacie?”

Po co nasze wysiłki, jeżeli nie są one skierowane na Boga? Cel przelotu, (podziwianie widoków, przejażdżka samolotem), który wydawał się jak najbardziej uzasadniony białym Europejczykom, wydawał się groteskowy dla starego Masaja.

Groteskowe jest też życie każdego człowieka, ale szczególnie chrześcijanina, jeśli nie myśli o niebie. Jeśli jego wzrok, wola, serce, umysł, poznanie są uwięzione tylko w tym świecie.

Jak wygląda niebo?

Czy ja chcę iść do nieba? Nie mów tak szybko „tak”, bo możesz się złapać, że jesteś nielogiczny w swoim postępowaniu, że zbyt często twoje słowa nie korespondują z czynami.

Jest wiele osób, które nie chcą iść do nieba, których to po prostu nie interesuje. Nie wiedzą co to jest życie wieczne, nie kochają pana Boga.

Wiele młodych ludzi niebem nie jest zainteresowanych, bo niebo, w najlepszym przypadku, kojarzy im się z nudą. A w najgorszym przypadku, gdy patrzą na rozmodlone oblicza klęczących świętych, kojarzy się im to z cierpiętnictwem, niezrozumiałym wyrzeczeniem. Mówienie o tym, że wraz z chórami aniołów i świętych, w niebie będziemy Panu Bogu śpiewać chwałę, jest niezrozumiałą abstrakcją. O zgrozo co za nuda.

Niebo kojarzy sie im raczej przyziemnie, utożsamiają je sobie z zaspokajaniem swoich potrzeb i pożądań. Stwórzmy karykaturę takiego nieba. Czy w niebie będzie telewizja? A ile tam będzie kanałów telewizyjnych. Przydałby się Internet! Może chociaż jakiś mały komputerek do gierek. Tablet, albo telefonik z ekranem dotykowym pozwoli nam trochę poplotkować na komunikatorze. Czy w niebie można kogoś ciekawego poznać bez twittera lub facebooku?

Ja będę w niebie spał, obijał się, leżał na słońcu, opalał się na egzotycznej plaży, pływał w lazurowej wodzie.

Zapyta chłopak: „Czy w niebie są dziewczynki? Jakieś przyjemności cielesne? Jakieś imprezy? Przydała by się lodóweczka z zimnym piwkiem, dobre ciasteczko z kawą, wyśmienite żarcie, coś na grilla. Dzieci w niebie będą sie objadały lodami, cukierkami i czekoladkami.

Takie niebo, to by było niebo!

Ludziom podobnie myślącym, trzeba coś doradzić. Najlepiej zostać muzułmaninem. Takie niebo jest opisane w Koranie dla mężczyzn wierzących w Allacha. Tam mężczyźni będą siedzieli przy rzekach płynących miodem i mlekiem, a pocieszały będą ich dziewice. Co sie stanie z kobietami w koranicznym niebie do końca nie wiadomo….

Papież Benedykt XVI stwierdza, że współczesny człowiek zdominowany przez materializm, który jest niewolnikiem konsumpcjonizmu, z trudem może uwierzyć w niebo.

A czym naprawdę niebo jest? Trudno prostym językiem wytłumaczyć czym jest niebo. Zacznijmy od tego, że niebo to nie jest coś ale ktoś. Tym kimś jest Jezus Chrystus, który kocha nas bezgranicznie. Żeby uchwycić niebo trzeba użyć rzeczownik „miłość” lub czasownik „kochać.” Niebo to relacja Z Panem Bogiem. Użyjmy nieporadnego porównania. Weźmy jako przykład rodzica, który bierze na ręce swoje nowo narodzone dziecko. Materialnie, ta nowa istota nic matce albo ojcu nie daje. Ale duchowo jest to stan szczęśliwości. Sama obecność napełnia serce rodzica miłością. Rodzic otrzymuje od dziecka miłość i sam kocha bezgranicznie. Moim zdaniem niebo to taka relacja z Panem Bogiem, pomnożona do potęgi. Święci zaczynali niebo już tutaj na ziemi, tak potrafili oddać swoje serce Panu Bogu, że ludzie przyziemni postrzegali ich jako lunatyków.

Do zobaczenia na następnej misyjnej Mszy Świętej dla przyjaciół, to nasz główny odpust Męczenników z Ugandy, w niedzielę 3 czerwca o godzinie 18-tej.

Ojcowie Biali