Święty gniew katolików w Nigerii

Nigeria to najludniejszy kraj Afryki – mówi się o blisko dwustu milionach mieszkańców. Nigeria to także największa potęga ekonomiczna Afryki, w rankingach wyprzedza nawet Republikę Południowej Afryki. Nigeria, to też kraj, który boryka się z wieloma wyzwaniami natury politycznej, społecznej i kulturowej. Od blisko dziesięciu lat północny wschód tego ogromnego kraju jest dewastowany przez terrorystyczną działalność dżihadowskeigo ugrupowania „Boko Haram”, co w języku hausa oznancza „Nie, dla współczesnej edukacji!” Mniej więcej tyle samo lat trwa niemniej uciążliwa działalność rebeliantów w stanie Delta, którzy sprzeciwiają się rabunkowemu wyzyskowi tego roponośnego regionu przez wielkie międzynarodowe koncerny naftowe.

W ostatnich dwóch latach pojawił się w Nigerii nowy konflikt, którego ofiarami padają głównie chrześcijanie. Geneza owego konfliktu jest dosyć złożona. Pokrótce postaram się ją przedstawić. Północ Nigerii od stuleci była zamieszkiwana przez plemię Fulanów. Fulanie są nomadami, których głównym zajęciem jest wypas bydła. Jako nomadzi przemieszczają się oni nieustannie z miejsca na miejsce, do tego stopnia, że granice państw dla nich nie istnieją. I tak można ich spotkać w sąsiadujących z Nigerią krajach: Nigrze, Czadzie, Kamerunie; a nawet i dalej bo także w Burkina Faso, Mali, Senegalu czy Republice Centralnej Afryki. Jeśli jednak chodzi o Nigerię to pozostawali oni wraz z ich stadami w obrębie północnych jej obszarów. Północ Nigerii, to strefa Sahelu, która szczególnie w ostatnim czasie jest narażona na pustynnienie (co jest oczywistym efektem ocieplenia klimatu). Ostatnie lata na północy Nigerii były to także lata suszy. W związku z czym naturalne pastwiska, na których to Fulanie pasali swe trzody, przemieniły się w pustynię. Inny element, to postępująca bardzo szybko urbanizacja – wioski przemieniają się w miasteczka, miasteczka w miasta, a miasta w metropolie. W ten sposób równiez zmniejszają się obszary, na których fulańscy pasterze mogli paść swe bydło. Zaproponowanie Fulanom innego niż wypasanie bydła zajęcia, jest złudnym pomysłem, gdyż od wiek wieków trudnili się oni właśnie tym i to zajęcie stanowi dla nich główny element plemiennej tożsamości. W 2015r wybory w Nigerii wygrywa Muhammadu Buhari, który sam wywodzi się z plemienia Fulan. Ewidentnie przejęty sytuacją swych pobratymców pasterzy, a także odwołując się do idei jedności narodowej, zaproponował on Fulanom z pólnocy Nigerii, aby śmiało przemieszczali się na południe, gdzie to miałoby być pod dostatkiem obszarów nadających się pod wypas bydła. I tak oto rozpoczął się masowy exodus Fulanów i ich trzód z północy na południe kraju. Rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała przeświadczenia prezydenta Buhari, albowiem większość żyznych obszarów na południu kraju była uprawiana przez lokalnych rolników. Jednakowoż Fulanie powołując się na prezydecnką zgodę, nie uznawali prawa własności i w bardzo beztroski, ale i zdeterminowny sposób zaczęli powoli zajmować wraz ze swymi stadami ziemie, które były przeznaczone pod uprawę lokalnych zbóż. Oczywiście spotkało się to z oburzeniem rolników. Jest zaskakującym fakt, że Fulanie, którzy tradycyjnie mieli w swoim „wyposażeniu” łuki i strzały, w tej chwili mają do dyspozycji karabiny i inną broń, przy pomocy której przemocą przejmują kolejne tereny należące do rolników. Ci z kolei przerażeni skalą przemocy ze strony Fulanów uciekają ze swych wiosek, stwarzając w ten sposób kolejną społeczność uchodźców.

Ważnym szczegółem w tej „układance” jest fakt, iż Fulanie to głównie muzułmanie, a zamieszkujący południe Nigerii rolnicy to z kolei w przeważającej większości chrześcijanie.  I w ten oto sposób konflikt między pasterzami a rolnikami nabrał zupełnie nowego charakteru stając się konfliktem między religijnym, którego nasilenie nastąpiło w ostatnich dwunastu miesiącach. Jako, że tak biskupi  katoliccy , jak i hierachowie protestanckich kosciołów, zaczęli stawać w obronie rolników, którzy są akurat chreścijanami, toteż coraz częściej tak duchowieństwo, jak i miejsca kultu stawały się celem bardzo agresywnych ataków, w których ginęli ludzie. 1 stycznia 2018r w stanie Benue w kilku zorganizwoanych w tym samym czasie atakach  zostało zamordowanych 73 rolników. Społeczność katolicka Nigerii w sposób szczególny zostala dotknięta masakrą, która miała miejsce 24 kwietnia także w stanie Benue w małej miejscowości Ayar, gdzie to w trakcie porannej Mszy Świętej kilku uzbrojonych fulańskich napastników zaczęło strzelać do modlących się wiernych. Na początek zabili dwóch odprawiających Mszę Święta księży: ks. Joseph’a Gor oraz ks. Feliksa Tyolaha. Zabitych zostalo także 15 innych osób, najmłodszą ofiarą była 12-letnia dziewczynka. Dziesiątki innych osób zostało rannych. Ta barbarzyńska masakra w kościele była przez kilka dni „newsem” w międzynarodowych stacjach telewizyjnych. Mówił o niej także prezydent Trump w trakcie wizyty prezydenta Buhari w Białym Domu. Jednakowoż rząd nigeryjski nie podjął jakichś szczególnych środków, aby przeprowadzić śledztwo w sprawie tej masakry. Zaniepokojeni pasywnoscią rządu katoliccy biskupi podjęli dwie inicjatywy. Pierwsza, to wystosowanie listu pasterskiego, gdzie w pełen szacunku sposób, ale i z dużą dozą determinacji hierachowie wyrażali swój gniew wobec bezradności rządzących, którzy nie podejmują konkretnych środków w celu przywrócenia pokoju w tych regionach Nigerii, które cierpią wskutek „inwazji” Fulanów. Druga inicjatywa, to wezwanie do wszystich katolików we wszystkich diecezjach Nigerii do zorganizowania pokojowych manifestacji w dniu pogrzebu ofiar masakry w katolickim kościele w Ayar. Tym dniem był 22 maja.

Akurat tak się złożyło, iż dzień wcześniej przyleciałem z Ghany do Nigerii, aby przeprowadzić sesję dla kandydatów do naszego Zgromadzenia, którzy odbywają swój postulat w Ibadanie. Toteż i ja solidaryzując się z cierpieniem Kościoła i chrześcijan w Nigerii, wraz z moimi współbraćmi i postulantami wziąłem udział w pokojowym marszu, który przeszedł ulicami Ibadanu z katedry do siedziby guberantora stanu Oyo. Było nas setki ludzi: księża, siostry, seminarzyści oraz ogromna rzesza świeckich. Na czele pochodu szedł biskup Ibadanu JE Gabriel Ojeleke Abegunrin.  Marsz przebiegł rzeczywiscie w pokoju – towarzyszyły nam modlitwy i śpiewy. Jedynie niesione przez świeckich transparenty w dosyć wyraźny sposób wyrażały gniew i żal. Po dotarciu przed siedzibę gubernatora przemówił biskup, a gubernatorowi zostało wręczone pismo domagające się od władz zapewnienia chrześcijanom bezpieczeństwa. Podobne manifestacje odbyły się we wszystkich diecezjach Nigerii, a największa miała miejsce w stolicy kraju: Abudży, gdzie do kilkutysięcznej rzeszy katolików dołączyli się także chrzescijanie z kościołów protestanckich.

Sytuacja sprowokowana exodusem Fulanów z północy Nigerii na południe kraju jest z pewnością problemem złożonym. Są na pewno siły wewnętrzne, a pewnie i zewnętrzne, które manipulują zaistniałą sytuacją w celu zrealizowania swych celów, jakie jednakowoż nie służą  podtrzymaniu istniejącej do tej pory względnej międzyplemiennej harmonii i międzyreligijnego szacunku. W naszych modlitwach pamiętajmy więc o Nigerii.

                                            o.Jacek Wróblewski, M.Afr