Napisano dnia
Według naszej rozpiski dzień rozpoczęliśmy od wpólnej jutrzni i mszy świętej. Co ciekawe, pierwsze budziki wydzwaniały już o godzinie 5:00. Inni zaś nabrawszy wprawy, budziki mają nastawione 10 minut przed czasem, żeby minutę przed rozpoczęciem modlitw wejść do kaplicy. Dzisiejszej mszy przewodniczył ojciec Emmanuel, który pochodzi z Burkina Faso.
Następnym punktem naszego programu było śniadanie. To właśnie w tym momencie pogłębiły się pierwsze rozłamy. Otóż nasza wspólnota dzieli się na dwa typy ludzi – tych którzy najpierw do miski leją mleko i tych, którzy na początku sypią płatki. Każda ze stron ma swoje argumenty, które nie są w stanie przekonać reszty.
Po godzinie 9:00 nastąpił wymarsz ekipy na działkę. Oprócz podstawowego zestawu „małego ogrodnika”, należało przetransportować jeszcze cięższą artylerię: kosiarki, piły i inne zabawki dla męskiej części naszej grupy. Nie mogło zabraknąć również boomboxa, nad którym władzę sprawuje nasz niezastąpiony DJ wyjazdu, czyli nie kto inny jak Dominika. Tutaj następował podział prac. Takim oto sposobem, jedni chwycili haczki w dłoń i posuwali się dalej w karczowaniu działkowego buszu, który z głównej części składał sie z pokrzyw. Inni w niezastąpiony sposób rozkładali rusztowania i eliminowali zardzewiały szkielet szklarni, a także wykopywali słupy. Dzisiaj udało nam się rozpocząć nowy etap prac porządkowych, czyli wejście ekipy sprzątającej do kotłowni. Tam zdecydowanie królowała Aneta, która pomiędzy pajęczynami przerzucała kartony, drewno i śmieci. Wyglądało to jak scena z filmu „Rambo” – musicie mi uwierzyać na słowo. ????
Na zegarku wybiła godzina 11 i wtedy na nasz działkowy fyrtel wkroczył biskup Adam Bab. To oznaczało tylko jedno! Przerwa dla majstrów i oprowadzenie księdza biskupa po naszym terenie. Wtedy do akcji wkroczył Filip, który mając doświadczenie w oprowadzaniu wycieczek, przejął pałeczkę przewodnika i w poznańskim stylu wprowadziliśmy naszego gościa w tajne projekty naszego zagospodarowania terenu, jak również posuwające się przy tym efekty pracy.
Gdy słońce było w zenicie nadszedł koniec prac w terenie. Tanecznym krokiem skierowaliśmy się w stronę naszego domu. Tam czekał już na nas obiad. Ojciec Emmanuel wspiął się na wyżyny kulinanych umiejętności, przygotowując tradycyjną afrykańską potrawę – ‚ugali’. Są to specjalnie przyrządzone kulki z kaszki kukurydzianej. Skoro Afryka zawitała na naszych talerzach, to trzeba jej było zasamkować również w stylu afrykańskim, czyli rękami. Uśmieszki osób dzierżących w tym dniu dyżur zmywakowy był bezcenny, bo oznaczało to brak mycia sztućców i mniej roboty przy sprzątaniu.
Szybka narada i nastąpiło kolejne przegrupowanie ekipy. Jedni chwycili szable w dłoń, czyli odkurzacze, mopy, szmaty i poświęcając się dla dobra wspólnoty wyczyścili każdy zakątek naszego domu. Anka i Andrzej okazali się sprytni w wyborze miejsca do sprzątania, bo przypadła im kaplica. Mieli 2forYou, czyli sprzątanie z widokiem na Pana Jezusa.
W tym samym czasie dwa samochody ruszyły w drogę do Turka. Mogli być oni uczestnikami miłości, która jest odbiciem miłości Boga do nas. Jeżeli myślimy jak wiele może człowiek, ile może mieć siły do walki o tych, których kocha. Po dzisiejszym spotkaniu jesteśmy pewni, że z Bogiem to są naprawdę nieskończone pokłady. Heroizm walki, bez szacowania wysiłku i trudu, z wiarą wbrew wszystkiemu. Rodzina to Wspólnota, a we wspólnocie jest Chrystus i z Nim można zrobić rzeczy po ludzku nie do uniesienia. Tej wiary dodali nam dzisiaj Agnieszka i Wojtek, rodzice Alicji, młodej dziewczyny, która po wypadku zapadła w śpiączkę. Po ich niezwykłej walce i wielu miesiącach rehabilitacji córki, obudziła się już w Niebie, więc było to najpiękniejsze obudzenie. Ich rodzina to całkowita miłość w Bogu. Dali nam oni nadzieję, że z Bogiem można wszystko. Dziś nowoczesne centrum rehabilitacji służy wielu chorym, pozwalając im wracać do sprawności. Alicja natomiast jest symbolem walki i wielkiej miłości. Dziękujemy jej rodzicom za wielka życzliwość i okazaną nam gościnność.
Następny podział miał miejsce o godzinie 18:00, kiedy pierwsza ekipa wyjechała na animację do parafii św. Józefa w Lublinie. Zostali oni bardzo miło powitani przez tamtejszą wspólnotę i mieli okazję dzielić się swoim świadectwem misyjnym.
Druga ekipa stworzyła w tym czasie linię produkcyjną, stając się tym samym wieczornymi kierownikami pakowania kawy. Nic tak nie łączy wspólnoty jak mała czarna (oczywiście kawa), dlatego etiopskie ziarenka magicznego napoju okleiliśmy stosowną informacją, jakie dobro się czyni nabywając ją u nas. Kolejne rozpalcelowanie to rozdzielenie zadań, kto tnie, kto etykietuje mieloną, a kto ziarnistą. W pakowaniu mamy wprawę. Od wielu lat na koniec roku pakujemy kadzidełko na Trzech Króli, a od Covida we wtorki kanapki dla bezdomnych w poznańskiej jadłodajni sióstr elżbietanek. Przy pakowaniu nie zabrakło wymiany wrażeń intensywnego dnia oraz szlagierów z naszych czasów gimnazjalnych.
Dzień zakończyliśmy dzieleniem się naszymi „perełkami” dnia i wspólną modlitwą. Jutro ruszamy na animacje do czterech parafii, więc polecamy się Waszej modlitwie.
Ola