#AKM Dzień 4. PoKRZYŻowane plany

Napisano dnia

Dzień zaczęliśmy od wspólnej Jutrzni, a Msza połączona z ogniskiem, w plenerze na naszej działce, zaplanowana była na wieczór. Na śniadaniu, oprócz boską, etiopską kawą, delektować mogliśmy się malinami prosto od P.Bożenki – mamy kl. Michała ???? (dziękujemyyyy :D).

Na poranną zmianę na działce wybrało się 10ciu ochotników, a Weronika, Mikołaj, kl.Marian i ja bawiliśmy się z dziećmi na placu zabaw, gdzie Stowarzyszenie „Centrum Wolontariatu Lublin”, od poniedziałku do piątku, prowadzi różne aktywności dla małych i dużych bombelków- projekt zwany „Dobre wakacje w dobrym towarzystwie”. Dzieci wymęczyły nas grą w tzw „zbijaka”, nauczyły nas budować bałwana z piankoliny*, a spotkanie zakończyliśmy wspólnym puszczaniem baniek (opracowaliśmy nowy system puszczania baniek z dłoni, który wymaga specjalnego ustawienia palcy i odpowiedniej siły wydmuchiwanego powietrza).

Druga ekipa przygotowywała miejsce na Mszę i specjalną ścieżkę wśród krzaczków malin, wiodącą do ołtarza. Rozprawianie się z chwastami, chociaż wygląda to na niekończącą się walkę, poszło im całkiem sprawnie. Kosę zastępowaliśmy łopatą, widłami i haczką, zwaną dziabką. Trzeba pochwalić tu 3 dziewczyny – Kasię W-S., Anetę oraz Olę, które sprawnie wykopały i wyciągnęły 4 słupki. :OO W AKMowe dziewczyny nie boją się męskich zadań. Trzech osiłków – o. Mariusz, Filip S. oraz kl.Michał, zajęło się przygotowywaniem krzyża działkowego, który stanął na planowanym ołtarzu. Konstrukcja wymagająca ogromnego wysiłku i czasu pracy, przyniosła satysfakcjonujące efekty. Wszystko to wydarzyło się w przeciągu dwóch zmian: porannej i poobiedniej. Kiedy już klepaliśmy ostatnie fragmenty ścieżki i usuwaliśmy ostatnie niepożądane chwasty , dopadła nas ulewa. Liczyliśmy, że przechodzi front zimny i urwanie chmury zniknie po chwili, ale niezdecydowany wrócił po godzinie, przez co padało do wieczora. Plan uczestniczenia we Mszy Św. na łonie natury legł w gruzach.

Po pracy, mając jeszcze nadzieję na przeminięcie armii kropelek, wykąpani, pięknie przyodziani w różowe koszulki, wmaszerowaliśmy do kaplicy, gdzie celebrowaliśmy Mszę Św. z Ks. dr Wojciechem Rebetą – delegatem biskupa ds. misji w Archidiecezji Lubelskiej i dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych. Przytoczył nam 4 różne świadectwa powołania – zakonne, kapłańskie, małżeńskie i kucharza Wojciecha Modesta Amaro, który potrafi zamknąć restaurację na święta i zrezygnować z zarabiania, chcąc zarabiać duchowo jadąc w tym czasie na rekolekcję. Jedno zdanie z kazania wyjątkowo zapadło mi w pamięć… „Chcemy jeść chleb z Chrystusem, ale niekoniecznie nieść z Nim krzyż”. Zostawiam wam pole do własnych przemyśleń nad frazą. ???? We Mszy uczestniczyła również Teresa Kmieć – siostra Helenki Kmieć :), która zaśpiewała specjalnie dla nas „Jezu ufam Tobie” w języku Swahili. Później mogliśmy wysłuchać jej, trwającego 7 tygodni, świadectwa z doświadczenia misyjnego w Tanzanii i Kenii.

Plan na poświęcenie ziemi i narzędzi na działce został odłożony przez panujące warunki pogodowe, ale zdeterminowany o. Mariusz specjalnie przywiózł taczkę akcesoriów. Podejmując wspólnie decyzję o nie narażaniu na roztopienie się misjonarzy, pokropienie podziwialiśmy zza szyb kaplicy. ????

Naszym nieodłącznym elementem wieczoru stała się Perełka – najprzyjemniejsza rzecz jaka nas spotkała danego dnia. Po kolacji podzieliliśmy się wrażeniami z dobiegającej końca doby i wspólnie doszliśmy do wniosku, będąc umiarkowanie zawiedzeni , że pokrzyżowanie naszych planów może ma, jeszcze nie do końca poznany dla nas sens. Może coś się miało wydarzyć, albo mieliśmy czegoś uniknąć… Tak jak wirus, który niespodziewanie zjawił się pośród nas, pokrzyżował nasze plany i dziwnym trafem znaleźliśmy się na doświadzczeniu misyjnym w Lublinie…

Ale nie poddajemy się. Trud tworzenia przestrzeni na Liturgię, przez pasjonatów ogrodnictwa, nie zostanie niewykorzystany.

Dominika

*piankolina – piasek zrobiony ze skrobi ziemniaczanej, pianki do golenia i płynu do mycia naczyń; konsystencja piasku kinetycznego. UWAGA! Nie zalecane do użytku dzieci chcących zrobić bitwę na śnieżki.