Jakub Buzabaliawo

Buzabaliawo urodził się w Nawokota między 1857 a 1860 rokiem. Należał do klanu Ngeye. Był trzecim spośród ośmiorga rodzeństwa i należał do królewskiej rodziny, ponieważ jego starsza siostra byla jedną z żon króla. Jego ojciec, Sebikejje, był odpowiedzialny za utrzymanie źródeł wody i za maszyny w palacu.
Buzabaliawo byl niewielkiego wzrostu, lecz był dobrze zbudowany. Odznaczai się dobrym charakterem, był usłużny, wesołiy, łagodny, zawsze pełen dobrego humoru. W pałacu królewskim pracował jako pomocnik Andrzeja Kaggwa. To właśnie Andrzej wprowadzifi do w tajemnice wiary chrześcijańskiej. Buzabaliawo był członkiem orkiestry królewskiej i nauczył się grać na cymbałach w domu Kaggwa.
Przyjął chrzest 16 listopada 1885 roku. Był przykiadem gorliwości apostolskiej i nauczyi chrześcijańskich modlitw księcia Mwanga, syna króla Mutesa. Nieco później, kiedy ten, pełen nienawiści, podjął decyzję o zabiciu wszystkich chrześcijan, nie zapomniał o swym dawnym katechiście. Zagroził mu pozbawieniem życia, jeśli nie przestanie nauczać paziów. Groźby te nie przeraziły Jakuba. Mwanga polecił aresztować go w nocy 25 maja w domu Andrzeja Kaggwa. O. Lourdel widział, jak prowadzono go na przesłuchanie.
Mwanga zapytał Jakuba:
– Czy ty jesteś przywódcą chrześcijan?
Buzabaliawo odpowiedział:
– To prawda, że jestem chrześcijaninem; jednakże tytuł przywódcy, którym mnie określasz, nie należy do mnie.
Kabaka uszczypliwie skomentował to:
– Ten młodzieniaszek chce uchodzić za starszego! Widząc go, można by pomyśleć, że to sam Mukwendu.
– Dziękuję bardzo za zaszczytną funkcję, którą mnie obdarzasz – powiedział Jakub.
Wtedy Mwanga, pełen gniewu, wydał wyrok:
– Ten chciał, bym kiedyś stał się chrześcijaninem. Weźcie go i zabijcie szybko! Chcę rozpocząć od niego!
– Zegnaj – odpowiedział męczennik – idę do nieba i będę prosić Boga za ciebie.
Z powrozem na szyi przeszedł przed misjonarzem, który wzniósł rękę, by udzielić mu po raz ostatni absolucji. Jakub odpowiedział uśmiechem i nieco uniósł swoje ręce. Noc z 26 na 27 maja, w drodze do Namugongo, spędził w Mengo razem z Bruno Serunkuma, nie mając jednak kontaktu z grupą innych chrześcijan skazanych na śmierć, ponieważ podzielono ich na dwie grupy.
Kiedy na drugi dzień wszyscy spotkali się w Kiwatule, radość po obu stronach była ogromna.
– Nareszcie jesteśmy razem – powiedzieli. – Teraz, zjednoczeni ze sobą, będziemy silniejsi, by przyjąć śmierć dla naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Po przybyciu do Namugongo, ci którzy przyjęli dużo wcześniej chrzest, między nimi Jakub Buzabaliawo, dodawali pozostaiym odwagi:
– Nasi przyjaciele, którzy zostali zabici, już są razem z Panem. Bądźmy dzielni, tak jak oni, i w ten sposób dojdziemy tam, gdzie oni już doszli – do Jezusa Chrystusa!
Jakub po raz ostatni zwrócił się do Symeona Sebutta, o którego stałość w wierze bał się najbardziej:
– Uwolnią cię, jestem tego pewien, ale nie wypieraj się wiary! My umieramy w prawdzie i z radością. Nie tracimy życia na próżno!
Jakub został spalony żywcem w Namugongo 3 czerwca 1886. Miał wtedy około trzydziestu lat.