Bajka rwandyjska
Pewnego razu zając spotkał kota i spytał: „Słyszałem, że mieszkasz z ludźmi. Co robisz w ich domu?” Kot odparł: „Jestem stróżem wszystkiego, co należy do domu. Pilnuję, by szczury i myszy nic nie zniszczyły. Gdy któreś z nich spotkam, zaraz zabijam.” Zając ciągnął dalej: „Jaką zapłatę dostajesz za swą pracę?” Kot odparł: „Dają mi jeść na ziemi; siadam wygodnie i zajadam.” Zając rzekł: „Mówisz, że jesz na ziemi; czy ludzie, u których służysz, też jedzą na ziemi?” Kot odrzekł: „Ależ oni mają garnuszki i talerze na mięso”. Zając spytał chytrze: „Czy ty też dostajesz mięso?” Kot rzekł: „Myślisz, że dają mi mięso? Dostaję kości, nad którymi się męczę!” Zając zamyślił się przez dłuższą chwilę, a potem powiedział: „Ajaj! Musisz opuścić ten dom i nie myśleć nigdy o powrocie. Ludzie wykorzystują cię i nie dają mięsa, tylko same kości, jadasz na ziemi! Na twoim miejscu wziąłbym wszystko z domu i zniknął raz na zawsze w lesie”. Kot po wysłuchaniu rady zgodził się i poszedł do lasu. Od tego czasu wszystkie koty zaczęły żyć w lesie i zdziczały. Stąd morał: Trudno oprzeć się pokusie, która przychodzi jako dobra rada.