Św. Jan Paweł II – 10 przesłań do młodych

W czasie pielgrzymek na kontynent afrykański św. Jan Paweł II 20 razy spotykał się z rzeszami młodych Afrykańczyków. Metodą Jego spotkań było odpowiadanie na pytania postawione przez młodych. Przytaczamy 10 takich pytań, na które odpowiedział Ojciec Święty.

 

  1. Jak spojrzeć na siebie oczyma Jezusa Chrystusa?

Prosicie mnie o przesłanie, które pomoże wam spojrzeć w siebie i na Jezusa Chrystusa. To, czego pragnę najbardziej podczas tej rozmowy, to przekazać wam umiejętność wybrania tego, co pozwoli wam być naprawdę szczęśliwymi. Żeby użyć waszych słów, powiem, że „Mędrzec” uczy nas, że aby zmienić świat i uczynić go lepszym, należy rozpocząć od zmiany siebie samego. Ten „Mędrzec” to Jezus Chrystus. To w Jego imieniu przemawiam do was. Chrystus jest waszym przyjacielem: kocha was. Nie szczędźcie wysiłków, żeby lepiej poznawać Jego i Jego Ewangelię. Jedne z najważniejszych słów Jezusa, które bardzo lubię powtarzać młodzieży, brzmią następująco: „Ja jestem drogą i prawdą” (J 14, 6). Święty Piotr dobrze zrozumiał, że Jezus jest jedynym Nauczycielem mądrości, godnym by go słuchać i podążać za Nim bezwarunkowo: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6,69).

  1. Jak żyć pełnią miłości?

Przejdę teraz do innej kwestii: do kwestii miłości. Miłość to wewnętrzny dynamizm, czy też raczej cnota, która popycha do tego, by oddawać siebie samego i prowadzi do jedności istot ludzkich. To największa spośród cnót teologicznych, boskich i ludzkich, największa ze wszystkich cnót. W ten właśnie sposób kocha Bóg w swym życiu trynitarnym: każda osoba Boża jest całkowicie zwrócona w stronę drugiej i w doskonałej jedności wszystko od niej otrzymuje. W taki właśnie sposób ukochał nas również Syn Boży, do tego stopnia, by stać się człowiekiem i oddać swoje życie za nas. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Wielu ludzi kochało tak jak Jezus, oddając swoje życie za przyjaciół. Inni czynią to wybierając posługę kapłańską albo życie konsekrowane. Taki wybór życiowy implikuje rezygnację z małżeństwa, ale jest on podyktowany przede wszystkim miłością.

  1. W jaki sposób odkryć wartość miłości w świecie, w którym następuje upadek obyczajów?

Uważajcie, drodzy przyjaciele, aby nie pomylić miłości z płciowością. W życiu mężczyzny i kobiety może być wiele miłości poza sferą seksualną, podobnie jak możliwe jest życie seksualne bez miłości. Wszyscy, drodzy przyjaciele, powinniście zachowywać „zdrowe oko”, czyli trzeźwą świadomość i odpowiedzialność. Nie dajcie się zwieść fałszywym obrazom miłości. Niektóre z rozpowszechnianych wideokaset ukazują stosunki pomiędzy mężczyzną i kobietą w sposób będący karykaturą miłości. Również prostytucja, szerząca się w waszym kraju, jest typowym objawem szkodliwego zerwania związku pomiędzy miłością a kontaktem seksualnym. Zachęcam was, drodzy młodzi, do uświadomienia sobie powagi waszej odpowiedzialności w dziedzinie miłości. Jeśli jej nie podejmiecie, grozi wam popadniecie w ogólny nieład. Skoro budujecie własną przyszłość, przygotujcie się również do właściwego przeżywania miłości! W dzisiejszych społeczeństwach slogany reklamowe bez ustanku powtarzają słowa „zaraz”, „natychmiast”; ludzie pragną mieć wszystko „już”, „od razu”. Zauważcie jednak, że potrzeba czasu na zbudowanie stosunków osobowych pomiędzy mężem a żoną i że sprawdzianem miłości jest trwałe zaangażowanie.

  1. Jak walczyć o godność młodego człowieka pracującego?

Bardzo dobrze rozumiem wasz niepokój. Podobnie jak w wielu innych krajach materializm wyciska swoje piętno na codziennym życiu, pociąga. Wy jednak czujecie, że jeżeli Mauritius zlekceważy to zagrożenie, może nie wypełnić swojej misji, misji miejsca, gdzie spotykają się i krzyżują różne kultury, dzięki czemu powstaje autentycznie duchowa wizja życia. Oczywiście, rozwój gospodarczy, przemysłowy i turystyczny uchronił wyspę Mauritius przed kryzysem i los wielu osób się polepszył, zwłaszcza dzięki nowym miejscom pracy. Jednakże wiecie już z własnego doświadczenia, że samo gromadzenie dóbr nie wystarcza człowiekowi do szczęścia. Jeśli człowiek nie potrafi rozporządzać powierzonymi sobie zasobami, kierując się przy tym słusznymi moralnie intencjami, dobrobyt – nawet względny – łatwo obraca się przeciwko niemu. Staje się on niewolnikiem używania dóbr materialnych, jego horyzont ogranicza się do mnożenia przedmiotów, zastępowanych ciągle nowymi, jeszcze doskonalszymi. Zaczyna się panowanie cywilizacji „konsumpcyjnej”, w którą wkroczyliście także i wy. Jak na to reagować? Kościół ma coś do powiedzenia w dziedzinach, w których mężczyźni i kobiety uprawiają działalność zawodową. Dysponuje on tak zwaną nauką społeczną, to znaczy nauką o człowieku, o jego pierwszeństwie, prawach i obowiązkach, o jego powiązaniu z gospodarką narodową, o tym, jak ta gospodarka powinna służyć jemu i jego rodzinie. Kościół mianowicie podkreśla z mocą prymat człowieka nad rzeczami: to człowiek jest „panem” stworzeń. Za podstawę Kościół bierze godność człowieka, jako stworzonego na obraz Boga i zbawionego przez Jezusa Chrystusa; w świetle tego proponuje on też rozpatrywać takie problemy, jak zatrudnienie, bezrobocie, praca zawodowa mężczyzn i kobiet. Gorąco zachęcam was do studiowania tej nauki społecznej w rozmaitych grupach, których jesteście członkami. Będzie wam ona przewodniczką w zaangażowaniu na rzecz sprawiedliwości, solidarności pomiędzy pracownikami, w dialogu pracodawców z zatrudnionymi. Nie zapominajcie, że najważniejsza dla was jest odpowiedzialność religijna – wam, jako osobom, waszemu życiu i pracy ona nadaje najwyższą wartość i sens.

  1. W jakiej „dyscyplinie sportowej” mamy okazywać naszą moc, wprawiać się i zwyciężać?

Św. Jan Ewangelista wyjaśnia: istnieje światłość i istnieje ciemność; istnieje sprawiedliwość i istnieje grzech. Kto przyjmuje słowo Boże, nie grzeszy, ale zachowuje „przykazania”: zna prawdę i usuwa ze swego życia „ciemności”, fałsz i kłamstwo. Zwycięża „Złego”, szatana, który jest „ojcem kłamstwa”. To wyjaśnienie ukazuje, w jakiej „dyscyplinie sportowej” warto się ćwiczyć. Jest nią życie, takie jakie powinno być. Zwycięstwo nad złem, nad „ciemnościami” jest dziełem Najwyższego; ale jest także osobistym osiągnięciem: zadaniem, które zobowiązuje. Nie ma innego wyjścia: albo wybiera się światłość, prawdę i wolność z Bogiem, albo wędrówkę w ciemnościach przemijającego świata. W tym drugim przypadku życie traci sens, człowiek zostaje „zwyciężony” i często popada w niewolę. Ale wolą Bożą, kochana młodzieży, jest wasze zwycięstwo, zwycięstwo w życiu. „Kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 J 2,17).

  1. Jakich przeciwników mamy pokonywać?

Oprócz szatana, istnieją jeszcze inni nieprzyjaciele prawdy i „światłości”, którym trzeba się opierać, by zwyciężyć; oto oni: – „świat”, rozumiany jako mentalność, która idzie na kompromis ze złem, próbuje uwieść człowieka fałszem i ułudami egoizmu, które prędko przemijają pozostawiając rozczarowanie; – potrójna, nieuporządkowana pożądliwość: l pożądliwość „ciała”, która polega na nadużywaniu przyjemności, sprzecznym z wolą Bożą, z dobrem powszechnym i z dobrem bliźniego; l pożądliwość „oczu”, która jest żądzą władzy, bycia kimś, by dawać upust swemu egoizmowi; l „pycha tego życia”, czyli chciwość bogactw, które czynią człowieka pysznym, zarozumiałym i zamkniętym na Boga i bliźnich.

  1. Jak znaleźć Boga?

Powiecie jednak: aby stanąć wobec woli Boga, trzeba najpierw rozpoznać w sobie samym i w innych możliwość przyjęcia tegoż Boga, czyli istnienie wymiaru transcendentnego; uznać, że jako osoby ludzkie nie jesteśmy tylko materią dobrze uporządkowaną i lepiej zorganizowaną niż inne stworzenia, ale także istotami duchowymi; jako zaś istoty duchowe, musimy uznać, że każdy człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo swego Boga; wreszcie, że przez odkupienie każdy został powołany, by być Jego synem w Jezusie Chrystusie, bratem innych ludzi, przeznaczonym do życia wiecznego. Tak jest! Trzeba koniecznie uznać to wszystko. Zaprzeczyć zaś owej transcendencji znaczy zredukować siebie i bliźnich do roli „przedmiotów”, które padają ofiarą nadużyć, egoizmu i chciwości innych ludzi albo wszechmocy państwa, wyniesionego do rangi najwyższej wartości. Zauważmy przy tym, że ową transcendencję „poznajemy… samym rozumem”.

  1. Jak znaleźć miejsce w Kościele, nie zawsze rozumiejącym troski młodych ludzi?

Jest w Ewangelii przypowieść o gospodarzu, który do swej winnicy najmuje robotników o różnych porach dnia: jedni przychodzą do pracy o świcie, drudzy – o godzinie dziewiątej, inni około południa, jeszcze inni około trzeciej, a ostatni – o piątej (por. Mt 20,1- 6). W winnicy można widzieć obraz Kościoła, a w robotnikach, przychodzących o różnych godzinach – osoby ochrzczone, wzywane we wszystkich okresach życia. Jak widzicie, od razu chcę wam powiedzieć, że młodzi mają w Kościele swoje miejsce albo raczej „zajęcie”, podobnie jak dzieci, dorośli i ludzie starzy. Kościół jest również społecznością „wielobarwną”, jak tęcza. Wszyscy wezwani są do jednej pracy, do przybliżania Królestwa na miarę właściwych każdemu wiekowi wrażliwości oraz siły, a ma się to odbywać w braterskiej komunii miłości. Aby być dobrym robotnikiem, trzeba się wyszkolić. Dlatego moim pierwszym zaleceni jest: Korzystajcie z każdej chwili i z każdego sposobu, by lepiej poznać własną wiarę, zdobyć to „zdrowe oko”, które pomoże wam iść w pełnym świetle swoją drogą życiową. Pytajcie waszych rodziców, wychowawców i duszpasterzy. Bądźcie otwarci na to, co chcą wam przekazać. Ewangelia to wielka duchowa siła; powinniście ją przyjąć, żyć i promieniować nią. Jest ona jak zaczyn: gdy doda się go do ciasta, urośnie ono całe. Twierdzicie, że Kościół mówi do was językiem, którego nie rozumiecie. Niewątpliwe pasterze zawsze powinni dokładać wysiłków, aby orędzie Chrystusowe uczynić przystępnym. Jednakże trzeba słuchać również sercem, przyjmować Słowo jak skarb, który powierza wam najlepszy z przyjaciół. Podczas Eucharystii słowo Boga przychodzi do nas w całej swojej mocy dzięki towarzyszącemu mu rytuałowi, gestom i śpiewom, a staje się jeszcze wyrazistsze poprzez słowo kapłana. Wzywam was do aktywnego udziału w nabożeństwach parafialnych. Tak właśnie wy, młodzi, odnajdziecie swoje miejsce. W sposób naturalny przyniesiecie z sobą własny język i własne troski.

  1. W jaki sposób mamy pracować na rzecz dialogu w naszych rodzinach, gdy między dziećmi i rodzicami wytwarza się przepaść?

Wasze pytanie jest w zasadzie pozytywne. Świadczy ono o wadze, jaką przywiązujecie do Dialogu ze starszymi. Bez naszych rodziców, bez naszych przodków bylibyśmy niczym. To właśnie ich miłości, poświęceniu i trudowi zawdzięczamy życie, które jest najważniejszym z darów. Zawdzięczamy im również naszą ojczyznę. Osiągając wiek dorosły, młody człowiek uzyskuje pewną niezależność względem swojej rodziny. Rodzą się starcia i konflikty; jest to naturalne. Do niezależności dochodzi się poprzez kryzysy dorastania, w wyniku których ustalają się wyraźnie pozycje partnerów – rodziców oraz dzieci i które sprzyjają ich uznaniu siebie nawzajem. Każdy ma swój zakres odpowiedzialności. Zadaniem rodziców jest stworzenie atmosfery rodzinnej, sprzyjającej harmonijnemu rozwojowi życia uczuciowego i osobowości dzieci. Dają im oni miłość, której dzieci tak potrzebują, poświęcają swój czas, aby ich wysłuchać, okazują, że rozumieją ich dążenie do szczęścia. Rodzice katoliccy nie pragną narzucać swoim dzieciom wzorców własnego życia, lecz chcą pomagać wstępującemu pokoleniu w jego spotkaniu z Chrystusem. Obecnie, w zmieniających się tak szybko okolicznościach, dialog pomiędzy rodzicami i dziećmi staje się coraz trudniejszy. Wiem, że istnieją na Mauritiusie inicjatywy organizowania spotkań umożliwiających młodym uświadamianie sobie własnych zadań, dzielenie się nimi, nawiązywanie szczerego kontaktu z rodzicami. Dzięki temu młodzi uczą się aktywnego współuczestnictwa w życiu rodzinnym i nie spędzają całego swojego czasu poza domem. Zachęcam was do poświęcenia niezbędnego czasu na nauczenie się dialogu; przyda się wam to w życiu, również poza obrębem rodziny. Dzisiaj, szczególnie w społecznościach nowoczesnych, mamy lepszą świadomość tego, że pewne sytuacje wpływają na stosunki między rodzicami a dziećmi – zwłaszcza warunki mieszkaniowe, praca, bezrobocie, zdrowie fizyczne, psychiczne lub moralne. Dlatego trzeba działać na rzecz humanizacji warunków życia wszystkich rodzin. W istocie, dialog pomiędzy rodzicami i dziećmi to sprawa dotycząca wszystkich członków społeczeństwa. Nie jest on celem sam w sobie, lecz stanowi najbardziej naturalny środek, jakim dysponują młodzi, aby – kontynuując nakreśloną przez starszych – uzyskać wolność dla siebie. Wszystkim młodym ludziom z wyspy Mauritius życzę więc, aby nauczyli się wolności i odpowiedzialności. Powinni oni poznać drogi wiodące do prawdziwego szczęścia, tak by z pełną świadomością mogli dokonać wyboru. Dla osiągnięcia tego celu niezbędny jest wasz dialog ze starszymi, gdyż wasi rodzice i dziadkowie zdobyli doświadczenie i mądrość, z których nie skorzystać byłoby czymś nierozsądnym. Zakończę głębokim wezwaniem św. Pawła: „Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. (…) A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!” (Ef 6,1-4).

  1. Jak świadczyć o Bogu wspólnie z ludźmi innych religii?

Dialog pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami jest dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebny. Wywodzi się on z naszej wierności wobec Boga i zakłada, że będziemy umieli rozpoznawać Boga przez wiarę i świadczyć o Nim słowem i uczynkami w świecie coraz bardziej zeświecczonym, a nieraz i ateistycznym. Młodzi będą mogli zbudować lepszą przyszłość, jeśli postawią przede wszystkim na swoją wiarę w Boga i jeśli rozumnie i ufnie zobowiążą się do budowania tego nowego świata według planu Bożego. Bóg jest źródłem wszelkiej radości. Tak więc mamy dawać świadectwo o Bogu naszą kulturą, naszym uwielbieniem, naszą pochwalną i błagalną modlitwą. Człowiek nie może żyć bez modlitwy, tak jak nie może żyć, nie oddychając. Mamy dawać świadectwo naszym pokornym szukaniem Jego woli; to On ma być natchnieniem naszego zaangażowania na rzecz sprawiedliwszego i bardziej zjednoczonego świata. Drogi Boże nie zawsze są naszymi drogami. One przerastają nasze działanie, zawsze niepełne i zawsze niedoskonałe intencje naszego serca. Bóg nigdy nie może być używany do naszych celów, gdyż On przewyższa wszystko. To świadectwo wiary, żywotne dla nas i niedopuszczające ani niewierności wobec Boga, ani obojętności na prawdę, dokonuje się w szacunku dla innych tradycji religijnych, gdyż każdy człowiek oczekuje szacunku za to, czym rzeczywiście jest, oraz za to, w co wierzy w swoim sumieniu. Pragniemy, by wszyscy doszli do pełni Prawdy Bożej, ale każdy może to zrobić tylko przez wolną decyzję własnego sumienia, bez zewnętrznych przymusów, niegodnych dobrowolnego hołdu rozumu i serca, odpowiadającego godności ludzkiej. Taki jest prawdziwy sens wolności religijnej, szanującej jednocześnie Boga i człowieka. Od takich wyznawców, wielbiących Go w duchu i w prawdzie, Bóg oczekuje szczerego kultu.